2 dni temu jeszcze wydawało mi się, że jest przyjemna ciepła jesień...no może trochę pochmurna. W poniedziałek jednak ocucił mnie chłód bijący po twarzy.
Niczym nie przejęta rano wymarzłam do kości...bo i po co spoglądać na termometr za oknem, przecież nie jest potrzebny.
Zawzięłam się i skończyłam szyć śpiworek do wózka dla dziecka, skoro matka niemądra marznie to dziecko nie może! Cieplutki, że ho ho...bo aż 3 warstwy:
bawełna laminowana, ocieplinka 15mm, polar 420g. A jaki milutki!
Dziecię zachwycone, mama zadowolona, że ciepło. Wszyscy szczęśliwi...
Jeszcze trochę zaparcia i uszyjemy drugi...tylko nie wiem kiedy. Chwilowo daję sobie urlop! Co by mieć siły na uszycie ocieplanych spodni.
Piękne zabawki na nadchodzące święta już kuszą...z resztą, nie tylko one - książki również. Nie wspomnę o ozdobach i dodatkach...które to uzupełniają kuchnię.
Na próżno moim zapewnieniom (w zasadzie samej siebie), że nic nie kupię. Tam ta dam...
wylądował w kuchni oto i on:
piękny krasnal we własnej osobie ... oraz bałwan, bo jak święta bez niego? Czas odkopać z szafki mikołaja...o ile nie odleciał swoimi saniami.
krasnal:
bałwanek:
Przesłodkie!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz