Wspomnę o nowo powstałej kawiarni w Szczecinie.
Bardzo lubię miejsca przyjazne dzieciom - to też chciałabym promować i wpierać duchowo takie lokale.
W Cafe Mimi jest baaaardzo przyjemnie i przytulnie, przekonałam się o tym nie tylko ja. Mój Synek nie chciał wyjść stamtąd :).
Oczywiście na plus wnętrze - bardzo ciepłe, miłe i delikatne, bez zbędnych rażących kolorków. Za to w kąciku zabaw dla dzieci milutki dywan i sporo zabawek.
W toalecie przewijak - również przyjemnie i czysto. Jest miejsce na wózek, a nawet kilka ;).
Organizują urodziny, również świetne warsztaty dla mam i dzieciaczków. Sesje zdjęciowe gdzie za na prawdę niewielką kwotę można uzyskać kilka zdjęć na maila i jedno wywołane.
Bardzo, bardzo chciałabym aby w Szczecinie powstało dużo takich miejsc. Brakowało mi miejsca na wypicie owocowego shake lub ciepłej herbaty gdzie i moje dziecko miałoby możliwość spędzić miło czas. Chyba każda mama chciałaby tego samego.
Byłam w tym miejscu kilka razy a wiem, że będę tam powracać...przyjemna obsługa, czysto, miło...i wesoło - bo jakby miało nie być wesoło gdy tyle małych stópek może tam biegać!
Oto zdjęcia z pierwszych naszych warsztatów - z okazji DNIA MAMY. Nie muszę mówić - że Grzesiu był wniebowzięty ... jak poszliśmy do domu to wszystkim pokazywał, że ZROBIŁ SAM (no prawie :) ) LAURKĘ :).
Kolejne z przedstawienia "Koziołek Pacanołek" - dziękuję bardzo ... to jest cudowne i rozwijające dla naszych pociech!
sobota, 29 czerwca 2013
II Szczecińskie Spotkania z Książką dla Dzieci i Młodzieży
UWIELBIAM...UWIELBIAM...U w i e l b i a m takie spotkania, pomysły i działania.
Rozmawiając z koleżanką o targach książki jakie miały miejsce jakiś czas temu we Wrocławiu - byłam zazdrosna, tak bardzo pragnęłam by i książki przybyły do nas...nie wspominając o tym jak bardzo chciałam by moje dziecko chciało pójść ze mną gdzieś gdzie razem moglibyśmy powertować strony i przejrzeć pozycje książek - które byłyby dla nas doskonałą rozrywką na wieczorne wylegiwania.
Moja zazdrość nie miała końca, aż wreszcie odczytałam na pewnej stronie internetowej, że Szczecin nie jest jednak taki pokrzywdzony...bo pomysł miały Panie ... a nie tylko pomysł był im potrzebny ale i ...organizacja! Brawo - dziękuję bardzo w imieniu swoim i Syna!
I cóż ja mogę rzec w tej sprawie - szliśmy dość opornie, gdyż Syn odmówił chęci spacerowania, to też pomógł nam wózek...uff. Dojechaliśmy (tu też ja dotarłam na własnych dwóch nogach...) do Pleciugi, spoglądając z zachwytem na rodziców wychodzących z budynku z książeczką...bądź całą wieżyczką z książek. Wyszarpując kilka pieniążków ze słynnej ściany płaczu pobiegliśmy czym prędzej do książek.
Jakie one piękne! Wiele z nich już widziałam, bądź też posiadaliśmy albo i są nadal skryte w zakamarkach naszego mieszkanka. Z ogromną przyjemnością wertowałam strony, przeglądałam okładki - i gdybym mogła...przysięgam, że wzięłabym wszystkie.
Magia pięknych kolorów i obrazków sprawiła, że sama zachciałam być posiadaczką książek. Skusiliśmy się z Grzesiem na trzy z nich. Każda z innego wydawnictwa. I gdyby nie to, że specjalnie wzięłam ze sobą mniejszą sumę...to pewnie byłoby ich dużo więcej....a półki już się uginają więc przymknijmy oko...że lituję się nad nimi a nie nad własnym portfelem!
Wróciliśmy do domu pełni serdeczności przekazanej nam w tym miejscu od wszystkich obecnych i chętni ... na kolejne spotkania! Oby ich było więcej...i więcej.
Grzesiu był wniebowzięty oglądając książeczki. Polecono mi świetną bajkę "Niezapominajek" ... która doskonale obrazuje nasz obecny problem :)...po powrocie przeczytaliśmy dwa razy opowieść o Słoniku...na dobranoc już tylko przejrzeliśmy strony - myślę, że wrócimy nie raz do tej bajki.
PAMIĘTAJCIE - jutro też jest dzień, ponieważ jutro również "II Szczecińskie Spotkania z Książką dla Dzieci i Młodzieży" będą gościć czytelników w Pleciudze! Zapraszam z całego serca...
w chwilę po powrocie do domu:
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ za to spotkanie...to bardzo ważne, że dzieci w Szczecinie są ważne...i dla nich (poniekąd dla rodziców, bo i oni mieli chyba największą frajdę :) ) są organizowane takie spotkania - wspaniale, że są wśród nas takie osoby, które o tym pamiętają!
Rozmawiając z koleżanką o targach książki jakie miały miejsce jakiś czas temu we Wrocławiu - byłam zazdrosna, tak bardzo pragnęłam by i książki przybyły do nas...nie wspominając o tym jak bardzo chciałam by moje dziecko chciało pójść ze mną gdzieś gdzie razem moglibyśmy powertować strony i przejrzeć pozycje książek - które byłyby dla nas doskonałą rozrywką na wieczorne wylegiwania.
Moja zazdrość nie miała końca, aż wreszcie odczytałam na pewnej stronie internetowej, że Szczecin nie jest jednak taki pokrzywdzony...bo pomysł miały Panie ... a nie tylko pomysł był im potrzebny ale i ...organizacja! Brawo - dziękuję bardzo w imieniu swoim i Syna!
I cóż ja mogę rzec w tej sprawie - szliśmy dość opornie, gdyż Syn odmówił chęci spacerowania, to też pomógł nam wózek...uff. Dojechaliśmy (tu też ja dotarłam na własnych dwóch nogach...) do Pleciugi, spoglądając z zachwytem na rodziców wychodzących z budynku z książeczką...bądź całą wieżyczką z książek. Wyszarpując kilka pieniążków ze słynnej ściany płaczu pobiegliśmy czym prędzej do książek.
Jakie one piękne! Wiele z nich już widziałam, bądź też posiadaliśmy albo i są nadal skryte w zakamarkach naszego mieszkanka. Z ogromną przyjemnością wertowałam strony, przeglądałam okładki - i gdybym mogła...przysięgam, że wzięłabym wszystkie.
Magia pięknych kolorów i obrazków sprawiła, że sama zachciałam być posiadaczką książek. Skusiliśmy się z Grzesiem na trzy z nich. Każda z innego wydawnictwa. I gdyby nie to, że specjalnie wzięłam ze sobą mniejszą sumę...to pewnie byłoby ich dużo więcej....a półki już się uginają więc przymknijmy oko...że lituję się nad nimi a nie nad własnym portfelem!
Wróciliśmy do domu pełni serdeczności przekazanej nam w tym miejscu od wszystkich obecnych i chętni ... na kolejne spotkania! Oby ich było więcej...i więcej.
Grzesiu był wniebowzięty oglądając książeczki. Polecono mi świetną bajkę "Niezapominajek" ... która doskonale obrazuje nasz obecny problem :)...po powrocie przeczytaliśmy dwa razy opowieść o Słoniku...na dobranoc już tylko przejrzeliśmy strony - myślę, że wrócimy nie raz do tej bajki.
PAMIĘTAJCIE - jutro też jest dzień, ponieważ jutro również "II Szczecińskie Spotkania z Książką dla Dzieci i Młodzieży" będą gościć czytelników w Pleciudze! Zapraszam z całego serca...
w chwilę po powrocie do domu:
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ za to spotkanie...to bardzo ważne, że dzieci w Szczecinie są ważne...i dla nich (poniekąd dla rodziców, bo i oni mieli chyba największą frajdę :) ) są organizowane takie spotkania - wspaniale, że są wśród nas takie osoby, które o tym pamiętają!
sobota, 15 czerwca 2013
Micralite Superlite i ... plaża
Kupując przednie pompowane koła - marzyłam, że wezmę wózek na plażę. Ot co - w sumie był w planach wyjazd.
Zastanawiałam się - po wypróbowaniu Mamas&Papas Sola oraz Mutsy 4rider - czy będzie lepiej?
Odpowiedź brzmi TAK!
Jak dla mnie bomba...niewiele więcej rzeknę. Na suchym piachu przy schodzeniu na plażę owszem nie było to sunięcie bez problemu - ale powiedzmy, że był to tylko wyczuwalny opór, wystarczyło trochę mocniej popchnąć wózek.
Po plaży jechał bez zarzutu - mięciutko i przyjemnie. Niestety Synek nie miał chęci w nim jechać więc nie do końca jestem w stanie powiedzieć, czy jednak z "większym bagażem" dałby sobie radę? Myślę, że tak...po plaży nie jeździliśmy z malcem w wózku ale jednak po placach zabaw często zdarza mi się po piasku jeździć i nie odczułam tragedii na swoim kręgosłupie ani w ramionach podczas pchania wózka ;). Nawet dajemy radę przy małych kółkach przednich - przednie w górę - na tylne i jedziemy.
Polecam wózek osobom, które się wahają a chcą mieć zwinny i lekki wózek na wakacje - jednak nie jestem przekonana czy dałby radę przy maluchu, który spałby w nim. Jak dla mnie jest to świetny wózek na wypady do miasta, gdy dziecko już się wyśpi. Choć przyznam, zdarzyło się nam nawet w nim zasnąć - jednak trochę nie podobało mi się to, że głowa nie miała podparcia dobrego bo lekko obsuwała się.
Ps. doceniam jego duże tylne koła - dzięki nim jestem niezależna i mogę wjechać do tramwaju i autobusu po schodkach - niestety społeczeństwo nie jest zbyt pomocne i najchętniej szybko czmychają do drugich drzwi tramwaju/autobusu, jednak...zdarzają się uprzejme przypadki - którym jestem BAARDZO WDZIĘCZNA - DZIĘKUJĘ.
Zastanawiałam się - po wypróbowaniu Mamas&Papas Sola oraz Mutsy 4rider - czy będzie lepiej?
Odpowiedź brzmi TAK!
Jak dla mnie bomba...niewiele więcej rzeknę. Na suchym piachu przy schodzeniu na plażę owszem nie było to sunięcie bez problemu - ale powiedzmy, że był to tylko wyczuwalny opór, wystarczyło trochę mocniej popchnąć wózek.
Po plaży jechał bez zarzutu - mięciutko i przyjemnie. Niestety Synek nie miał chęci w nim jechać więc nie do końca jestem w stanie powiedzieć, czy jednak z "większym bagażem" dałby sobie radę? Myślę, że tak...po plaży nie jeździliśmy z malcem w wózku ale jednak po placach zabaw często zdarza mi się po piasku jeździć i nie odczułam tragedii na swoim kręgosłupie ani w ramionach podczas pchania wózka ;). Nawet dajemy radę przy małych kółkach przednich - przednie w górę - na tylne i jedziemy.
Polecam wózek osobom, które się wahają a chcą mieć zwinny i lekki wózek na wakacje - jednak nie jestem przekonana czy dałby radę przy maluchu, który spałby w nim. Jak dla mnie jest to świetny wózek na wypady do miasta, gdy dziecko już się wyśpi. Choć przyznam, zdarzyło się nam nawet w nim zasnąć - jednak trochę nie podobało mi się to, że głowa nie miała podparcia dobrego bo lekko obsuwała się.
Ps. doceniam jego duże tylne koła - dzięki nim jestem niezależna i mogę wjechać do tramwaju i autobusu po schodkach - niestety społeczeństwo nie jest zbyt pomocne i najchętniej szybko czmychają do drugich drzwi tramwaju/autobusu, jednak...zdarzają się uprzejme przypadki - którym jestem BAARDZO WDZIĘCZNA - DZIĘKUJĘ.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)






